czwartek, 18 sierpnia 2011

Zielono - czerwono, czyli 9 dni w Portugali

Kiedy jeszcze w czerwcu czy lipcu znajomi pytali mnie o to, gdzie jadę w te wakacje, odpowiadałem, że po porostu nie wiem. Niczego nie planowałem. Nic nie miałem na oku. I tak by zostało. 
Flag of Portugal
Ale przeglądając grupy na jednym z portali społecznościowych ;-) znalazłem ofertę: "wyjazd do Portugalii na 9 dni. Youth Exchange, Młodzież w działaniu". Wszystko w Helio.org.pl. Nie ma co - pomyślałem. I już w sobotę po 15-tej wylatuję do Lizbony. Potem piwko nad brzegiem zatoki i pociągiem (o notabene to będzie moja pierwsza podróż pociągiem w tym roku :P) i po 22-ej, w sam raz na kolację zajedziemy do Tomár, niewielkiego miasta w centrum Portugalii.


Nie pierwsze raz... 

Nie jest to mój pierwszy wyjazd do Portugalii. W czasie Erasmusa w Vigo, byłem dwukrotnie w Porto i Valençy. Portugalię wspominam bardzo dobrze. Zawsze chciałem tam wrócić, żeby zobaczyć więcej. Tym razem mam okazję na zobaczenie nieco centralnej części tego kraju. Północ niewątpliwie jest bardzo podobna do Galicii, na południu zapewne masa turystów, dlatego środkowa część, mam nadzieję, pokaże prawdziwy charakter Portugalii i Portugalczyków.

Postanowiłem nie jechać "bez języka w gębie", dlatego co nieco pouczyłem się portugalskiego. Oczywiście nie śmigam i nie będę w stanie porozmawiać z kimś długo, ale przywitać się, zapoznać - to podstawa i nie ma co przed tym uciekać. Zawsze lepsze wrażenie dla mnie i dla goszczących.

A co do samego wyjazdu. Będę uczestniczył w wymianie EVERY (co oznacza Enthusiastic Volunteering Empowerment foR Youth). Gościć nas będzie tamtejsza organizacja Check-In.org. Oprócz Polaków, będą tam też Włosi, Hiszpanie, Słowacy, Słoweńcy, Belgowie. Będziemy odwiedziać działające w Tomar organizacje aktywizujące młodzież i wymieniać się doświadczeniami :) Różnymi :)

Oczywiście będąc w takim mieście jak Tomar nie można nie zwiedzić Klasztoru Zakonu Templariuszy i generalnie miasta. Postaram się w każdą wolną chwilę wyrwać gdzieś na miasto. Na mapie wygląda ciekawie. Zdjęcia z wyprawy tu na blogu albo na Flickr wkrótce.


albowiem zaznawszy przestworzy, pragniesz do nich powrócić

...a może i pierwszy

Pierwszy, bo tym razem w przestworza powrócę na w sumie 8 godzin dwiema liniami lotniczymi, którymi jeszcze dotychczas nie latałem. PLL LOT i Lufthansa.
Lot Lot to 4 godziny w Airbusie A320 z WAW do LIS bezpośrednio. Lot numer LO 5441 (aktualizacja: właśnie przyjrzałem się lepiej rozkładowi i na stronie lotniska, jak i na flightstats pokazuje, że lot obsługiwany jest przez portugalskiego przewoźnika TAP (lot o numerze TP581) a to wszystko przez code-share). Ostatnio trochę zainteresowałem się lotnictwem i w internecie znalazłem kilka ciekawych rzeczy. Zawsze zastanawiałem się jak wyglądają trasy samolotów. I tak na przykład trasa lotu z Warszawy do Lizbony wygląda o tak: http://www.vataware.com/flight.cfm?id=6496076. Przynajmniej będę mniej więcej wiedział nad jakimi miastami lecimy.
Powrót to też nowość, bo wspomniana niemiecka Lufthansa. Tylko, że z przesiadką i półtora godzinna przerwą we Frankfurcie nad  Menem. I podróż dłuższa o 40 minut. Z Lizbony polecimy 3 godziny, a do Wawy kolejną 1h40min. Ale to nic. Zobaczę teraz jak Polacy i Niemcy radzą sobie z lataniem.

Jak się uda, to będę co nieco pisał o pobycie w Portugalii, a jak nie to napiszę po powrocie. Ale już teraz mogę powiedzieć, że na pewno warto jest się wybrać do portu Gali :)
Até logo