sobota, 30 maja 2009

Upalny koniec pracy

Zrobiło się w końcu gorąco. Ale na pewni nie przez to, że skończyłem już pracę jako lektor. Jednym słowem: było fajnie. Ciekawe doświadczenie pouczyć zagranicą uczniów, z którymi nie ma się wspólnego języka. Zwłaszcza, że były to różne typy klas: od eso, bachelerato, po odpowiedniki naszych zawodówek. Nauczyciele też niczego sobie. Szkoły, choć widziałem tylko jedną, generalnie funkcjonują inaczej niż w Polsce. Od takich podstawowych rzeczy jak przerwy, czy klasy- tych pierwszych nie ma, więc uczniowie nie muszą zmieniać klas i tak na prawdę zależy od nauczyciela czy przerwa chociaż 2 minutowa będzie. Oczywiście, nie wspomnę o tym jakie są relacje nauczyciel-uczeń: luźniejsze. Ale tutaj w Hiszpanii wszystko jest luźniejsze ;) Pod koniec aż przyjemnie chodziło się po korytarzu, kiedy uczennice witały się ze mną za każdym razem kiedy je mijałem. kurator. Nauczyciele też przyjemni. Zwłaszcza językowcy. Porozmawiałem nieco po niemiecku.
Dobra wystarczy...
Od Vigo

No a to właśnie tam pracowałem. Ten mniejszy budynek pomiędzy drzewami. 50 godzin... cv już nabiera treści.

Przypomniał mi się właśnie jeden incydent: otóż kilka dni temu stałem sobie na przystanku na kampusie. Wiedzę, że jakiś młody kolo spogląda i jakby się wyrywał żeby się przywitać. Pomyślałem, że pewnie go powinienem znać ze szkoły. Nie rozpoznałem, bym go uczył. W końcu, no właśnie to też typowe dla Hiszpanów, zaczął gadkę. Chciałem go zmusić żebyśmy rozmawiali po angielsku, ale niestety. Generalnie pogadaliśmy chwilę: ja prostym angielski a on hiszpańskim.

A dlaczego gorąco? Nie mnie o to pytać. W końcu, po prawie dwóch miesiącach ciągle zachmurzonego nieba przyszedł czas na "calores africanes". W dzień kiedy poszedłem po dokumenty do szkoły oczywiście zabrałem ze sobą aparat. I dzięki temu mam dowody na upłay:
Od Vigo

I taka gorączka ma się utrzymać jeszcze do końca tygodnia, conajmniej. Oczywiście musieliśmy skoczyć na plażę. I jeszcze nie raz się skoczy...

tak na koniec panorama Vigo, od tej nieco mniej pięknej strony, dzielnic rozwijających się. To zdjęcie zrobione w okolicach szkoły.


Więcej zdjęć z Vigo:
Było miło, ale już się skończyło (i dobrze :P, bo mogę się wyspać)

poniedziałek, 25 maja 2009

Porto - miasto winem płynące

Kolejna udana wycieczka! Niestety jedna z ostatnich. Ale najważniejsze to chwytać to co zostało.
Od Porto... miasto
winem płynące

Wyjazd rano o 9:30. Oczywiście padało. Jak tylko wyszedłem z mieszkania zaczęło lać, więc doszedłem na miejsce mokry. Jakoś tak się złożyło, że Polacy przesiedli się do jednego autokaru (generalnie nie było nas dużo, bo część wybrała się na puenting, który miał być w piątek, ale przenieśli na sobotę). Najważniejsze, że im bliżej Porto, tym słoneczniej. Po drodze w końcu dowiedzieliśmy się jaki jest plan wycieczki. Wszystkich ucieszyła wiadomość o wizycie w winiarni Porto.

Do portu...

Ku naszemu zaskoczeniu, mieliśmy przewodnika, a nie tak jak w Baionie. Najpierw przejechaliśmy się po najważniejszych zakątkach Porto. Pani przewodnik, mówiąca po hiszpańsku z ostrym akcentem portugalskim opowiedziała nam sporo istotnych rzeczy o tym mieście. Wiadomo, przejazd to nie to samo co zobaczenie tego nie przez szybę autokaru. Ale i tak się dowiedziałem, i zobaczyłem więcej niż w czasie pierwszego wyjazdu. Co mnie najbardziej zdziwiło to wpływ jaki mają Brytyjczycy na to miasto. A zwłaszcza ludzie z Brighton. Dzielnice, budynki, czy pomniki są albo dedykowane Brytyjczykom, albo przez nich budowane. I nie sposób pominąć czerwonej budki telefonicznej czy dwupiętrowego autobusu - typowo brytyjskie rzeczy.
Od Porto... miasto winem płynące


Przejechaliśmy przez każdy most łączący obie części miasta. Każdy z nich ma swoje znaczenie. Jeden z nich (ten na jednym ze zdjęć :P) został skonstruowany przez ucznie pana Eiffel. Ale najważniejszy był przejazd właśnie tym mostem do winiarni. A tam, kolejny przewodnik, który oprowadził nas po winiarni i opowiedział co nieco o produkcji tego trunku. Końcowym etapem była degustacja wina Porto. Do spróbowania kieliszek białego (słodkiego) i czerwonego (półsłodkiego) wina. Wszystko to za darmo. Nie było może tego w ilościach powalających z nóg, ale przez to część osób skorzystała z okazji i kupiła po butelce. Najdroższe z win, które widziałem było po bagatela 225 Euro... za tyle to można... a z resztą sami sobie przeliczcie :P

I jak przystało na wycieczki erasmusowe- czas wolny. Dowieźli nas na dworzec autobusowy i dali sporo wolności. Przechadzka, obiad, zwiedzanie... fajnie spędzony czas i spóźnienie na autobus. Na szczęście czekali na nas. A co widziałem w tym czasie? Wszystko jest na zdjęciach (chociaż nie wszystkie jeszcze umieściłem). Generalnie polecam dworzec kolejowy. Wstyd porównywać go z którymkolwiek z polskich dworców.
Od Jednym słowem zobacz na zdjęciach jak wygląda Porto... miasto winem płynące


Po powrocie do Vigo trzeba było jeszcze pomyśleć o kryzysie finansowym, więc poszliśmy na antykryzysowe spotkanie ;-)

sobota, 16 maja 2009

Dowód na to, że ORI się myli

Już wspominałem o tym, że ORI podaje różne informacje w zależności od języka. Teraz bezpośredni dowód sprzed kilku dni:




Estimados estudiantes,

Os envío el documento para inscribiros a la excursión del sábado 23 de maio a Oporto. Tenéis hasta el martes día 19 de maio a las 12h00 de la
mańana para reenviar la ficha. Las personas que envíen la ficha después del
plazo no podrá ir a la excursión.

Debido a que demasiada gente faltó a la anterior excursión a Ferrol, os rogamos que si os anotais estéis seguros de que vais a ir. Tened en cuenta que se pierde mucho dinero de esta forma. En el caso de que os apuntéis y finalmente no podais asistir, comunicádnoslo antes del martes 19.

Ya que hay problemas con la recepción de los e-mails, decidles a vuestros amigos que va a haber esta excursión.

ĄGracias!

Un saludo,



Dear students,

I send you the document for the registration to the trip to Oporto
on 19th May. You have to send the document (if you want to go to the trip)
before the 19th at 12h00. The documents received after this deadline will not
be accepted.

Too many people who were registered didn´t assist to the last trip to Ferrol, so please make sure that your are coming to this trip before sendind us the form. Take into account that it is a big lost of money if you don´t finally go. In case you were registered but you couldn´t finally go, please let us now before Tuesday 19th.

As there are problems with the reception of e-mails, please tell your friends about this trip.

Thanks!

Best regards,

W skrócie: wersja hiszpańska mówi o tym, że organizowana jest wycieczka do porto w dniu 23 maja. Do 19 maja do 12:00 mamy czas na wysłanie zgłoszenia. Teraz angielskie "tłumaczenie": wycieczka jest 19, a do 19 do 12:00 trzeba przesłać zgłoszenie. Czyli teoretycznie jeśli wyjazd jest ok 11 czy może wcześniej to w trakcie wycieczki jeszcze można się zdecydować :P

I żeby było ciekawiej, to dostałem 3 takie same maile. Myślałem, że kolejne to sprostowania, ale gdzie tam. Wszystkie mają tą samą treść, nic nowego. I do tej pory ani słowa wyjaśnienia. Trzeba się domyślać.

Jadę

Co do samej wycieczki. Chyba pojadę. Byłem już w Porto, ale warto skoczyć jeszcze raz. Wtedy pojechaliśmy na własną rękę. Większość miejsc wartych zobaczenia była zamknięta więc za wiele nie zwiedziłem. A skoro wyjazd darmowy to trzeba pojechać. Na pewno będzie dobry obiad. A może po drodze jeszcze coś się zobaczy.

poniedziałek, 11 maja 2009

Koniec kursu hiszapńskiego

No i proszę jak zleciało. Dopiero co zaczynałem od "la madre" "la comida" a to już po egzaminach i rozdaniu certyfikatów.

Egzamin może do najtrudniejszych nie należał, ale suma summarum czas przyszły mi się pomieszał, ze dwa błędy z tymi "el/la" i jakieś drobne wpadki w pozostałych zadaniach. Ale mimo to ocana końcowa z testu z gramatyki: 6,7/10.

To było w poniedziałek (04.05). W środę z kolei egzaminek ustne. Losowanie tematów i krótka odpowiedź. Byli i tacy, którzy postanowili mówić przez 15 minut. Ale to Muhammad tak tylko potrafi :P Mi z Dorotą nie potrzeba było aż tyle czasu. Raz, dwa. Śmiesznie, ciekawie. I po zabawie. Szczerze, teraz nie pamiętam dokładnej oceny z ustnego, ale była ciut wyższa od gramatyki (chyba).

Tydzień potem przyszedł czas na ostatnie spotkanie i rozdanie certyfikatów. Oczywiście dopiero teraz poznaliśmy wyniki.

Od lewej: Minda Otero, Patricia Alvarez, Ania Blausz, Hannah, Dorota Borowiec i ja.więcej zdjęć z CUVI


A to na koniec smutna pani Particia, smutna, bo już koniec kursu. Już koniec:
Dos minutos y corregimos, czy też "Si senior"
albo
Te toca, leer.
Adios!

sobota, 2 maja 2009

Compleanos


Słów kilka.

Nie sądziłem, że przyjdzie tyle osób i że będzie tak fenomenalna "impreaza" 2 maja na Samil.
Jak to mawiają "każda okazja jest dobra", więc żeby zebrać kilkanaście osób do kupy i spotkać się na plaży postanowiłem zorganizować urodziny na plaży. Każdy był zaproszony. Nie wysyłalem osobnych, imiennych zaproszeń. Kiedy napisałem na forum, że "spotykamy się o 12" ludzie zaczyli pytać czy o północy czy w dzień. Ostatecznie zaczęliśmy po 14. Ale jak znalazł. Słonce, plaża. Raj dla oczu...
Więcej: Urodzinowo - Samil Party


Pogoda dopisała, ludzie dopisali... niezapomniana impreza. Wiem, że grilla nie można rozpalać na plaży, ale my mogliśmy :P
Co tu więcej pisać. Tego się nie zapomni.
Jeszcze więcej: Urodzinowo - Samil Party