Przez cały miesiąc nie mogłem zebrać się do napisania czegokolwiek na blogu. Opublikowałem raptem dwa czy trzy zdjęcia z Tomaru, Santarem i Lizobny, a kilkanaście osób czeka na moje zdjęcia...
Piętnaście minut punktualności
Tomar, widok w kierunku Konwentu (na górze) |
Ale cała przygoda ze spóźnianiem się zaczęła się już w Warszawie. Samolot linii TAP do Lizbony przyleciał do Polski z opóźnieniem (a jak!), w związku z czym wylot opóźnił się o prawię godzinę. Oczywiście spóźniliśmy się przez to na umówiony pociąg do Tomaru, przez co organizatorzy nie chcieli już po nas na stację przyjechać. No cóż, widocznie spóźnienie działa w jedną stronę. Ale żadna strata, bo przynajmniej już pierwszej nocy mogliśmy zwiedzić miasto. Na prawdę przyjemne miejsce!