czwartek, 25 marca 2010

Woda

Można ją pić, można się nią myć. Generalnie Ameryki nie odkryję jeśli napiszę, że woda to nasze życie. Ale czy tylko? A może woda równa się śmierć?

Do pisania tego tekstu zasiadłem z główną myślą: globalne ocieplenie. Jednak po napisaniu pierwszego zdania dopadło mnie kilka innych myśli-- ale po kolei.

Ciepło, cieplej...

Globalne ocieplenie, czy jak kto woli zmiany klimatu to problem, którego nie da się zaprzeczyć. Będąc w Kopenhadze poznałem Leah Wickham, młodą dziewczynę z Fidżi. Jest ona członkiem Greenpeac'owego Solar Genraltion. W Kopenhadze, po pierwszym dniu COP15 pojawiła się w większości gazet na całym świecie (ot dla przykładu australijskie theaustralian.com.au. Dlaczego? "Wybuchła płaczem" mówiąc niezwykle emocjonalnie o skutkach globalnego ocieplenia:
"Od dziś za pięćdziesiąt lat, moje dizeic będą tworzyły swoje własne rodziny," powiedziała przez łzy pani Wickham. "To moja nadzieja, że będą wciąż mogły nazwać nasz piękny kraj domem."
"Fifty years from now, my children will be raising their own families," Ms Wickham said through her tears. "It is my hope that they will still be able to call our beautiful island home."
Jeszcze wtedy nie wiedziałem o co chodzi. To znaczy- miałem nawet okazję przeczytać jej przemówienie w drodze do Bella Center. Ale jak się potem okazało nie czytała z kartki, tylko poszła na żywioł. Taki sam, jakim jest woda. Nie lała bynajmniej wody. W drodze do Warszawy, gdzie dzień później brała udział w jednej z akcji Greenpeacu Polska opowiedziała mi o wszystkim co miała przed oczyma mówiąc to wszystko. A dokładniej: kiedy jeszcze była dzieckiem pamięta, jak na brzegu oceanu stał cmentarz. Nie minęło wiele czasu, a woda zakryła wszystko. Teraz z brzegu widać w oddali nagrobki i krzyże.

Czy to nie daje do myślenia? Ot może jeden przypadek? Nie. Dlatego dzisiaj postanowiłem napisać, bo oto kolejny przypadek: Disputed Bay of Bengal island 'vanishes' say scientists (Sporna wyspa w Zatoce Bengalskiej "znika" mówią naukowcy). Jak czytamy w tekście wyspa (Indie: New Moore, Bangladesz: South Talpatti), o którą Indie i Bangladesz toczą bój zniknęła pod powierzchnią wody. Co gorsze "pobliskie wyspy mogę też zniknąć jeśli poziom morza podniesie się". Co prawda wspomniana wyspa była niezamieszkała, ale pomyślmy tylko ile jest takich wysp, które są zamieszkałe, na których ludzie zakładają domy, układają sobie życie. Ile jest tych "rajów" dla turystów, gdzie fajnie jest pomoczyć sobie cztery litery za kilka tysięcy złotych czy dolarów i zapomnieć... zapomnieć o tym, żeby wodę zakręcić.

Nie ma wody
No właśnie. To tej wody jest za dużo skoro wszystko zaczyna tonąć, czy za mało, skoro ludzie umierają z pragnienia? I tak i nie. I tu mamy ciastko i je zjedliśmy jednocześnie. Ale nie popijemy. Bo chociaż wody przybywa w oceanach, to pić jej się nie da. Przywołam tutaj liczby z ostatniego National Geographic Magazine, z wydania poświęconego tylko wodzie z okazji Światowego Dnia Wody, który obchodzony jest 22 marca. 97,5% wody na świecie to woda słona (co za tym idzie nie do picia, ale ona też zalewa). 2,5% to świeża woda, ale dwie trzecie z tego to woda zamarznięta. Czyli nie trudno sobie policzyć ile tak na prawdę nadaje się do pica. Od dinozaurów jest to ta sama woda. Ona nie przylatuje z kosmosu, a więc ufoludki nie przywiozą nam nowych zapasów-- więc oszczędzajmy.

Tak więc żywioł, żywiołem. Możemy go załagodzić. Wystarczy kilka prostych nawyków, które pomogą nam, naszej kieszeni (bo woda tania nie jest) i światu.


Zobacz także:
Mały dodatek 9.04.2010: Wizualizacja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz