wtorek, 24 lutego 2009

Miał być karnawał

Z karnawałowego wyjazdu do Conso, Verín, Laza skończyło się popołudnie w Ourense. Ale nie ma co narzekać, bo spokojnie zwiedziliśmy miasto.

Już przed wejściem do autobusu zrobiło się ciekawie. Na rozkładzie jazdy wyświetla się: odjazd 10:30 stanowisko 18/19. Czekamy... 10:30 nic... 35 dalej nic... Cóż, myślimy typowa hiszpańska "manana". Do niczego się nie spieszą. Tak już mają... 45 nic. W końcu przyjeżdża. Spóźniony, ale jakoś kierowcy z niczym się nie spieszy. To że wyjeżdża z takim spóźnieniem nie oznacza, że będzie gnał przez Galicję jak szalony. Wręcz przeciwnie. Znalazł jeszcze czas, by w jednej z miejscowości wypić sobie kawę i zjeść rogalika. Ale co ciekawe- do Ourense przyjechał przed czasem pokazanym na bilecie. Widocznie takie "jazdy" są już wliczone.

Jeszcze nie pisałem, że tak na prawdę mieliśmy jechać wszyscy dzień wcześniej, 23 lutego, ale nie dość, że umówiliśmy się na dworcu późno, to jeszcze okazało się że najbliższy autobus jest dopiero za 2 godziny. Plus dojazd tam... nie było sensu ruszać. Więc postanowiliśmy jechać nazajutrz. Niestety, zanim to nastąpiło część, większa część się wykruszyła i pojechaliśmy tylko we trójkę: Emilia, Monika, Mateusz i ja. A wróciliśmy wieczorem we trójkę ;)

Gorąco...

Chociaż nie pobawiliśmy się na karnawale, który nota bene jest najlepszym w regionie, przez cały dzień impr... nie nie imprezowaliśmy, tylko improwizowaliśmy, że wszystko idzie zgodnie z planem. Po odnalezieniu biura turystycznego ruszyliśmy z mapką na miasto. Jakieś tam oznaki karnawału słychać, nie ma co. Na placu Maior gromadka ludzi słuchająca zespołu pajaców.
Tak a propos- zobaczcie na zdjęciu w prawym górnym rogu widać coś zwisającego z budynku Concello. W Hiszpanii mają jakąś bzika. Gdzie się nie ruszyć, można to zobaczyć. Ale widać lubią... może wszystko im zwisa, tak jak temu kierowcy :P Dobra, ale okazuje się, że dzień nie stracony, bo pojechała kolejka. Przez miasto, można pojechać na "termy" przy rzece Rio Minho.

W trzech basenach temperatura wody sięga 38º C a 41º C. Lokalizacja świetna. Tuż obok rwąca rzeka, z dala od ulic. Tego dnia było tam nieco szumnie ze względu na wizytę jednego z polityków startujących w wyborach, które odbędą się 1 marca. Ale nikt z kąpiących się nie przejmował się całym zajściem. A propos kąpieli - my się na nią nie zdecydowaliśmy, ale zapewne jeszcze tu wrócimy ze strojami kąpielowymi.

Żeby pozostać w ciepłej wodzie, dodam tylko, że w centrum miasta jest też mała fontanna termalna. Można sobie zaparzyć herbatę.

Czas jeszcze został więc poszliśmy trochę pozwiedzać. A co tu zwiedzać jak nie kościoły. Tylko podobnie jak to było w Porto, główna atrakcja turystyczna zamknięta. Zatem kościół Santa Maria Nail obeszliśmy, bez wchodzenia. Chwilę się pokręciliśmy po zaułkach i wróciliśmy na plac Maior.

Co dalej się działo. Po małym posiłku siedliśmy w słońcu i tak przesiedzieliśmy do 17. Po czym wróciliśmy do Vigo. Jednym słowem: planuj przed wyjazdem, a jak już pojedziesz spontanicznie to szukaj atrakcji gdzie się da. Zawsze coś się znajdzie.

Niektóre zdjęcia w większej rozdzielczości znajdziesz na moim koncie Panoramio

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz