środa, 5 maja 2010

Podróż w trzech aktach. -dzień 5-

Pierwszy akt już się kończy. Dziś przeprowadzka do hotelu Fundador- dwie stacje metra. Tam będziemy spać przez najbliższych 5 dni. Z tego co słyszę, ludzie mówią, że standard hotelu w cale nie jest dużo lepszy od Che Lagarto. Zobaczymy jak to będzie.

Dziś w trakcie śniadania w pewnym momencie wszedł jeden z GV, przywitał się ze wszystkimi. Rozejrzał. I po chwili mówi: Nie widzieliście może Krzysztof. Szukam Krzysztofa z Polski. Odwróciłem się i mówię: Cześć to ja. Heh, zdziwił się. Nie tylko on, bo z tą grupką, z którą jadłem dziś śniadanie znam się od 2 dni. No i z resztą przyjechałem tu pierwszy, więc znam, albo przynajmniej kojarzę większość. Więc i oni się zdziwili, że mnie jeszcze nie poznał. Fajnie spotykać ludzi, których "znało się" tylko w internecie. Szczerze, to trudno połączyć ludzi ze zdjęciami, które używają na swoich profilach.

Z hostelu muszę się wymeldować w samo południe. Tzn. wtedy muszę zwolnić pokój, ale tobołki mogę zostawić tutaj no i sam też mogę zostać. Dopiero o 14 możemy meldować się w hotelu. Trochę lipa, bo dzień zburzony. Bo ani teraz się ruszyć, ani potem. A chciałem jeszcze zobaczyć Barrio Quinta Normal. Dopiero po zameldowaniu się wsiądę w metro i pojadę tam. Tak się składa, że o 15.30 mamy małe spotkanie pod biblioteką, w której jutro zaczyna się szczyt, a jest ona jednym z elementów tej części Ruta Patrimonial! Wejdę do parku od północy, już przy wejściu kilka rzeczy do zobaczenia. Właśnie wgrałem do telefonu super ekstra nową nawigacje, bo jak pamiętacie wczoraj skończyła mi się mapa. Ale jak wiadomo: Polak potrafi.

Jeszcze przed 12 poszliśmy na kawę. Jednym z tematów było "Coccodrillo come fa;-)? Czyli jakie dźwięki robią zwierzęta w różnych językach." Nie będę przywoływał bo trudno niektóre z nich zapisać, ale było śmiesznie.
Między słowami ktoś zapytał mnie ile mam lat. Odpowiedziałem prawdę, wspominając, że 3 dni temu miałem urodziny. I szok. Bo nie minęło 10 minut, a kelnerka przyniosła kawał tortu ze świeczką. Zdiwko. Początkowo nie myślałem, że to dla mnie. Myślałem, że ktoś sobie zamówił, ale nagle słyszę "Sto lat" no i aż... ciepło się zrobiło. Ludzie, których znam od dwóch, może jednego dnia zachowują się w taki sposób. Niezwykle przyjemnie.



Już spakowany. Kurtka na wierzchu, bo może padać. Dziś, tak jak zapowiadali, chłodniej i pochmurno. Mi jest chłodno, ciekawe co czują ludzie z ciepłych krajów.

Naskrobie dziś coś jeszcze wieczorem. Chociaż nie wiem czy od razu będzie odstęp do neta i czas. Się zobaczy. A póki co zmykam. Chao!

---

A tak jeszcze mnie naszła myśl. Chodzi o różnice czasową. Po śniadaniu wszedłem na neta. Czytam gazeta.pl. Coś kilka minut przed 10. Nagłówek: Mamy odpowiedzi z matury z matematyki! Yyyy, coś za wcześnie- myślę. O tej porze, przecież dopiero co zaczęli pisać. Jak to tak? Dopiero po jakimś czasie, uświadomiłem sobie różnicę 6 godzin. Cóż. Jestem praktycznie od pierwszych godzin tutaj w tej strefie czasowej zaaklimatyzowany, więc jakoś zapominam o tej różnicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz